"Czuję się jakbym zaczynał grać w piłkę od nowa"

Ponad rok walczył o powrót na boisko po ciężkiej kontuzji, a teraz staje się ważną postacią zespołu Hutnika Szczecin. Zapraszamy na rozmowę z Mateuszem Kowalczykiem. 


Jak się czujesz wracając na boisko po tak ciężkiej kontuzji?

Od chwili gdy doznałem kontuzji kolana, moim celem stał się jak najszybszy powrót na boisko. Droga była długa, bo od urazu do pierwszego meczu minęło 482 dni… Po drodze były setki wizyt u fizjoterapeutów, powikłania po pierwszej operacji, później druga operacja i ciągłe wizyty w szpitalu... Były osoby, które powtarzały: „już nie ma sensu wracać”, „daj sobie spokój”. Momentów zwątpienia miałem wiele, ale mam takie szczęście, że otaczam się osobami, które mnie mocno wspierały i jak pojawiały się trudne chwile, to zawsze mogłem na nich liczyć. Teraz każde wejście na boisko jest dla mnie ekscytacją, czuję się jakbym zaczynał grać w piłkę od nowa. Sprawia mi to ogromną radość. Spotykam się ze świetnym odzewem w środowisku piłkarskim. Zawodnicy, sędziowie czy trenerzy innych drużyn mówią, że fajnie mnie znowu widzieć na boisku. Takie momenty są bardzo budujące.

W Dębnie zdobyłeś swoją premierową bramkę w tym sezonie i pierwszą od powrotu do gry. Miała dla Ciebie duże znaczenie?

W Dębnie mecz nie ułożył się po naszej myśli i wszedłem na boisko przy wyniku 3:0 dla gospodarzy. Zaraz po wejściu strzeliłem gola na 3:1 oraz dołożyłem cegiełkę do bramki na 3:2. Czy ta bramka miała dla mnie jakieś specjalne znaczenie? Raczej nie. Cieszę się, że moja bramka dała impuls drużynie i mimo niekorzystnego rezultatu poszliśmy za ciosem z wiarą, że jesteśmy w stanie wyszarpać jeden punkt. Należę do zawodników, którym więcej radości sprawia dogrywanie piłki kolegom niż strzelanie bramek.

Latem zdecydowałeś się zamienić Chemik Police na Hutnik Szczecin. Co było motywacją do takiej decyzji? Uznałeś, że właśnie tutaj odbudujesz piłkarską formę?

Latem byłem już wolnym zawodnikiem, ponieważ nie byłem związany z Chemikiem żadną umową i minął ponad rok od rozegrania ostatniego meczu ligowego w tym klubie. Największy udział przy moich przenosinach do Hutnika Szczecin miał trener Wojtek Horba, który już w styczniu się do mnie odezwał i byliśmy w stałym kontakcie. W lipcu się spotkaliśmy, przedstawił mi jaki ma plan na naszą współpracę, zaproponował treningi indywidualne mające na celu stopniowy powrót na boisko. Pokazało mi to, jak bardzo trenerowi na mnie zależy, a dla mnie z perspektywy zawodnika wracającego po tak długiej kontuzji, miało to olbrzymie znaczenie. Odbyłem również rozmowę z trenerem Krzysztofem Kubackim, który upewnił mnie, że to będzie dla mnie dobry kierunek. Hutnik to klub, w którym miałem już przyjemność grać u trenera Arkadiusza Jarymowicza w sezonie 2016/2017, więc jest to dla mnie bardziej powrót do klubu niż przyjście do niego.

Zostałeś również trenerem w Akademii, jak pierwsze wrażenia? Jak się czujesz w tej roli?

Do pracy w Akademii namówili mnie prezes Jacek Rudzik oraz koordynator Łukasz Furman. Akademia ma ogromne możliwości. Są tutaj świetne możliwości na rozwijanie młodych zawodników. Jako trener czuję się bardzo dobrze i lubię patrzeć jak rozwijają się młodzi piłkarze. Nie ukrywam, że jest to kierunek, w którym się realizuje i widzę w tym swoją przyszłość.

Jakie są Twoje plany i cele na ten sezon?

Moim głównym celem jest powrót do optymalnej formy i rozegranie sezonu bez kontuzji oraz pomoc drużynie w uplasowaniu się na jak najwyższym miejscu w ligowej tabeli.